środa, 30 września 2015

„Specjalizacja” a „specjalność”

Rozpoczyna się kolejny już rok akademicki i kolejny już raz z tego powodu piszę artykuł okolicznościowy z tym związany. W 2013 roku z okazji rozpoczęcia roku akademickiego pisałem o tym, czy mówimy na uczelni, czy w uczelni, rok później pisałem o ćwiczeniach akademickich i o tym, że nie mówimy dwa ćwiczenia, lecz dwoje ćwiczeń. Dzisiaj natomiast rzecz tyczyć się będzie dwóch rzeczowników, które na studiach błędnie są z sobą utożsamiane. Tymi rzeczownikami są specjalizacja oraz specjalność. Ich znaczenie jest zgoła odmienne, o czym przekonacie się Państwo już teraz.
 
Specjalizacja to ‘zdobywanie biegłości w jakiejś dziedzinie’ oraz ‘wąska dziedzina, w której ktoś się specjalizuje’, np. (1) Moją specjalizacją jest językoznawstwo; (2) Specjalizuję się w leczeniu urazów szyjnych. Jeśli zaś idzie o specjalność, to jest ona ‘dziedziną będącą przedmiotem czyjejś pracy zawodowej’ oraz ‘zajęciem wykonywanym przez kogoś ze szczególną biegłością’, np. (1) W ramach filologii polskiej wybrałem specjalność nauczycielską, ponieważ chciałbym w przyszłości pracować jako nauczyciel języka polskiego; (2) Uwielbiam gotować, moją specjalnością jest pizza 

Widać z tego zatem, że pojęć tych nie należy ze sobą mylić. Jak się jednak okazuje, wiele uczelni stosuje te pojęcia nierzadko w sposób synonimiczny, z czego należałoby zrezygnować. W tym miejscu warto przytoczyć słowa prof. Bańki, zdaniem którego: kierunki studiów mogą się dzielić na specjalności (nie na odwrót), a w ramach specjalności mogą istnieć specjalizacje.

niedziela, 27 września 2015

Prawda w oczy „kole”, czyli co robi prawda?

Istnieje w polszczyźnie dość popularne powiedzenie prawda w oczy kole. Wiele osób wskaże bezbłędnie jego znaczenie, które głosi, że trudno jest nam czasami pogodzić się z racją innych. Prawda wtenczas kłuje nas w oczy. I właśnie takie znaczenie ma czasownik kole, tzn. kłuć.

Dawniej obok formy kłuję używano formy obocznej, którą był czasownik kolę. Dziś właściwie jest on już nieużywany albo stosuje się go bardzo rzadko. W języku staropolskim jednak w czasie teraźniejszym stosowano wyłącznie tę formę (por. róża kole, ty kolesz itp.), w czasie przeszłym zaś obowiązywała ważna i dziś forma kłuć, kłuł itd, przy czym była ona wówczas zapisywana przez o kreskowane (np. kłół). 

Warto prześledzić (przynajmniej w dużym uproszczeniu) zmiany historycznojęzykowe, które doprowadziły do zmiany kole w kłuje oraz kłół w kłuł. Zjawisko, które doprowadziło do wyparcia form typu kolę, kolesz itd., dla przeciętnego użytkownika polszczyzny jest dziś trudna do pojęcia. Zdecydowanie łatwiej mają poloniści, którzy podczas studiów zmagali się (lub będą się zmagać) z gramatyką historyczną. Mowa bowiem w tym wypadku o tzw. przestawce , którą określa się również mianem metatezy

Temat czasu przeszłego (kłó-) dawniej brzmiał jak *kol. Uległszy jednak w językowej przeszłości zmianom głoskowym, rozwinął się w kłó-, ponieważ grupa głoskowa ol między dwiema spółgłoskami zmieniała się w ło albo łó (stąd metateza określana jest jako przestawka, gdyż głoski się przestawiają). Wynikła z tego taka sytuacja, zgodnie z którą mieliśmy formy kolę i kłóć. Ten bezokolicznik pod wpływem dalszych przekształceń (językoznawcy jako przyczynę wskazują oboczności takie, jak psuć:psuł:psuję, kuć:kuł:kuję) przeobraził się wkrótce w formy typu kłuję, kłuć, które ostatecznie zachowały się w pisowni. Dziś mówimy i piszemy kłuję lub kolę, ale bezokolicznik to wyłącznie kłuć, w czasie przeszłym zaś piszemy tylko kłułem, kłułeś itd.

czwartek, 24 września 2015

„Polonistyka” czy „filologia polska”?

 
To pytanie o to, która nazwa jest oficjalną na określenie studiowanego przeze mnie kierunku, zadano mi już bardzo dawno temu. Dzisiaj – na tydzień przed rozpoczęciem kolejnego roku akademickiego – postanowiłem ów problem uczynić tematem moich rozważań. 

Pojawia się czasami pogląd, zgodnie z którym polonistyka brzmi mniej poważnie i dlatego rzeczownik ten objęty jest niekiedy kwalifikatorem ‹‹potoczny››. Temu poglądowi ja się przeciwstawiam. W pojedynku filologia polska vs. polonistyka nie ma zwycięzcy. Pojęć tych można używać zamiennie i – jak pokazuje praktyka – taka sytuacja ma miejsce bardzo często. Dla przykładu wskażę moją uczelnię, czyli Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, w którym filologię polską lub polonistykę studiuje się na Wydziale Filologii Polskiej i Klasycznej, podczas gdy już na przykład w stolicy na Uniwersytecie Warszawskim lub na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie przyszli poloniści uczą się na Wydziale Polonistyki. 

Podobnie rzecz ma się z mniejszymi jednostkami organizacyjnymi funkcjonującymi w obrębie wydziałów. Na wielu uczelniach (m.in. na Uniwersytecie Zielonogórskim) znajduje się Instytut Filologii Polskiej, ale niektóre uczelnie prowadzą Instytut Polonistyki (zob. opolski Instytut Polonistyki i Kulturoznawstwa). Widać zatem wyraźnie, że żadnej z tych nazw nie można traktować jako mniej lub bardziej potoczną, ponieważ obie cieszą się podobnym powodzeniem.

poniedziałek, 21 września 2015

Czym różni się „pleonazm” od „tautologii”?

Różnica między tautologią a pleonazmem jest bardzo płynna, nie dla wszystkich widoczna, dlatego bardzo często w ramach szeroko pojętego uproszczenia obydwa terminy traktowane są jako synonimy. Ponieważ jednak w pewnym zakresie te pojęcia są różne, warto je sobie omówić. 

Na dobry początek zastanówmy się, co łączy omawiane dziś pojęcia. Zarówno pleonazm, jak i tautologia to konstrukcje, których składniki powtarzają tę samą treść. I z tego to powodu pomiędzy tymi wyrazami stawia się nierzadko znak równości.

Jeżeli zestawione ze sobą wyrazy połączone są w sposób niewspółrzędny, uznaje się je za pleonazm (gr. pleonasmos ‘nadmiar’). To niepoprawne wyrażenie lub zwrot, w którym część podrzędna gramatycznie znaczy to samo, co treść nadrzędna. Przykładowe pleonazmy: (1) masło maślane, (2) cofnąć się wstecz, (3) przychylna aprobata. 

Tautologia (gr. tautó lógus ‘to samo słowo’) z kolei to – podobnie jak pleonazm – zjawisko polegające na powtórzeniu informacji już podanej, składa się tym samym z wyrazów o jednakowym znaczeniu, przy czym owe składniki tej konstrukcji są względem siebie współrzędne, a nie podrzędne, lub nawet niezwiązane ze sobą składniową zależnością. Oto przykłady: (1) trudny i skomplikowany, (2) etymologia i pochodzenie, (3) krótko i zwięźle. 

Warto pamiętać, że niekiedy autorzy wypowiedzi (szczególnie literackich) stosują pleonazmy i tautologie świadomie. Chcą w ten sposób wyostrzyć swoją wypowiedź, wzmóc ekspresję, a co za tym idzie – pełnią one czasami określone funkcje artystyczne.

piątek, 18 września 2015

Historycznojęzykowe spojrzenie na „panią”

Jaką formę przyjmuje biernik od rzeczownika pani? Czy uzasadniona jest końcówka (np. widzę panię Basię), czyli ta, która jest zgodna z ogólną zasadą? Okazuje się, że nie.

Rzeczownik pani, o którym dzisiaj chciałbym kilka słów wspomnieć, wbrew zasadzie, która głosi, że rzeczowniki liczby pojedynczej rodzaju żeńskiego w bierniku przyjmują końcówkę , ma końcówkę . Dlatego obok regularnych form takich, jak gospodynię, kobietę czy dziewczynę formę panią należy traktować jako wyjątek.

Ów wyjątek uznaje się za przeżytek, który zachował się dzięki tradycji. Dawniej bowiem rzeczowniki żeńskie miękkotematowe przyjmowały właśnie końcówkę (np. widzę ziemią, rolą, wieżą). Z czasem formy te uległy wpływowi rzeczowników z twardymi tematami i dlatego otrzymały końcowe . Dlaczego tak się nie stało z rzeczownikiem pani? Przyczyny tego stanu rzeczy należy dopatrywać w jego powszedniości. Tak dawniej, jak dziś rzeczownik ten odznaczał się wysoką frekwencją. Wskutek częstego używania formy panią nie poddał się on wpływowi rzeczowników twardotematowych i zachował dawną już biernikową końcówkę .

wtorek, 15 września 2015

Jaka jest różnica pomiędzy wyrazami „efektowny” a „efektywny”?

Efektowny i efektywny to przymiotniki, które bardzo często są ze sobą mylone. Oba różnią się tylko jedną głoską, przede wszystkim jednak oba mają inne znaczenia, mimo wspólnej etymologii i powiązania z rzeczownikiem efekt.

Jeżeli mówimy o czymś, że coś jest efektowne, to znaczy, że ów podmiot, o którym się wypowiadamy, zwraca na siebie uwagę oryginalnością, pięknem, np. Natalia włożyła efektowną sukienkę. Innymi słowy efektowny to taki, który ma wywrzeć wrażenie, a mówiąc najprościej – efektowny to taki, który ma wywołać efekt. Przymiotnik ten nastawiony jest jak gdyby na sensację. 

Efektywny natomiast to taki, który ma dobre wyniki, jest wydajny czy też sprawny. Oto przykładowe zdanie: Aby moje działania były efektywne, muszę dużo pracować. Nie ma bowiem efektywnych działań, tzn. sprawnych i wydajnych działań, jeśli nie będziemy na nie pracować.

piątek, 11 września 2015

Kto mieszka w Zbąszynku?

Zbąszynek, dworzec kolejowy, którego plac obecnie jest przebudowywany na rondo (foto Wikipedia)

Kilka dni temu pisałem o tym, jakimi rzeczownikami określamy mieszkańców Poznania (zob. artykuł). Dzisiaj podobnie rzecz będzie dotyczyć nazw mieszkańców, jednak dzisiejszy temat ma charakter bardzo lokalny. Odnosi się bowiem do niewielkiego miasta położonego w województwie lubuskim, które sam zresztą zamieszkuję. Mowa o Zbąszynku.

Uznałem temat wart poruszenia, gdyż wśród moich czytelników znajdzie się kilku mieszkających, jak ja, w Zbąszynku, a ponieważ nierzadko nawet obywatele tego miasta tworzą niepoprawne formy na określenie samych siebie, chciałbym, aby ta poprawna konstrukcja wybrzmiała na tej stronie.

Mieszkaniec Zbąszynka to nie, jak chciałoby wielu, zbąszynianin. Tą nazwą określa się bowiem mieszkańców pobliskiego Zbąszynia, choć położonego już w Wielkopolsce. To także nie zbąszynecczanin, aczkolwiek ta forma jest już bliższa poprawnej, która przyjmuje takie oto postacie: zbąszynczanin – odnoszącą się, co widać, do mieszkańców płci męskiej – oraz zbąszynczanka, który to rzeczownik tyczy się mieszkanek Zbąszynka. Obie te formy odnajdziemy w Słowniku nazw miejscowości i mieszkańców pod red. M. Łazińskiego. Pamiętajmy zatem zbąszynianie zamieszkują Zbąszyń, mieszkańcami Zbąszynka natomiast są zbąszynczanie.

Przy okazji warto wspomnieć, że forma przymiotnikowa utworzona od nazwy Zbąszynek to zbąszynecki. I to również odnotowuje słownik.

czwartek, 10 września 2015

Ludzie listy piszą, czyli problemowy liczebnik „700” w narzędniku z imigrantami w tle

Jakiś czas temu zapytano mnie o to, jaką formę przyjmuje liczebnik 700 w narzędniku. Mojej korespondentce sprawiło kłopot przeczytanie artykułu dotyczącego łodzi z 700 imigrantami. Celowo nie podałem postaci pisanej, abyście mogli sami zastanowić się nad poprawną formą. Pani Patrycja, która prośbę do mnie wystosowała, proponowała np. siedmiustoma. Z całą pewnością nie możemy tej konstrukcji uznać za poprawną, choć przyznać należy, że tok myślenia jest całkiem niezły (o tym niżej). 

Rzecz wbrew pozorom nie jest skomplikowana. Warto rozpocząć od rzeczownika imigranci, bo to on w dużej mierze decyduje o tym, jak powinien zostać odczytany sprawiający trudność liczebnik. Ten męskoosobowy rzeczownik użyty został w narzędniku liczby mnogiej, zatem tego samego przypadka wymaga od nas liczebnik (siedemset), który jak wszystkie liczebniki główne od 500 (pięciuset) do 900 (dziewięciuset) charakteryzuje się tym, że odmianie podlega w nim tylko pierwszy człon, co za tym idzie – druga część składowa pozostaje nieodmienna, więc zawsze na końcu powinien być -set. A ponieważ rzeczownik siedemset w narzędniku przyjmuje postać siedmiuset, poprawnie odczytane wypowiedzenie będzie wtedy, kiedy powiemy o łodzi z siedmiuset imigrantami.  

Tego typu konstrukcja składniowa z liczebnikiem od 500 (pięciuset) do 900 (dziewięciuset) w roli głównej jest raczej rzadko używana, dlatego też, jak sądzę, wzbudza wątpliwości, gdy już jej użyjemy. Forma zaproponowana przez panią Patrycję zakończona na -oma ma uzasadnienie tylko w formach od 100 (stu) do 400 (czterystu) włącznie. Tam bowiem dopuszcza się oboczność por. (1) Przypłynęła łódź z dwustu imigrantami oraz (2) Przypłynęła łódź z dwustoma imigrantami.

wtorek, 8 września 2015

„Adres” z perspektywy poprawnej polszczyzny

Często, gdy wysyłamy do kogoś przesyłkę lub list, musimy znać miejsce zamieszkania, aby przesyłka dotarła do adresata, innymi słowy – musimy znać jego adres. I więcej nic, wszelkie inne bowiem wyrażenia z adresem w roli głównej (jak np. adres zamieszkania lub adres zameldowania), uznaje się w najlepszym stopniu za nieszczęśliwe, mimo że tego typu wyrażenia figurują w wielu dokumentach, np. w starych dowodach osobistych (w nowych dokumentach w ogóle zrezygnowano z podawania adresu).

Ów rzeczownik nie zawsze zostaje użyty zgodnie ze swoimi wymaganiami także w zakresie składni. Zastanówmy się przez chwilę, jak jest poprawnie: wysyłamy list na adres czy pod adres? Z tych dwóch zaproponowanych przeze mnie wariantów tylko pierwszy uznać można za taki, który nie wzbudza kontrowersji, choć warto wskazać, że jeszcze kilkanaście lat temu poloniści go nie lubili, gdyż uznawali go za rusycyzm. Najlepszym rozwiązaniem jest forma pod (czyimś) adresem, stąd, jeśli coś gdzieś będziecie wysyłali, pamiętajcie, żeby wysłać daną rzecz pod adresem lub ewentualnie na adres. Nigdy zaś nie wysyłajcie niczego pod adres, ponieważ to błąd. Jeśli bowiem wyrażenie przyimkowe, na który składa się przyimek pod, odpowiada na pytanie: gdzie, wówczas łączy się on z narzędnikiem, por. (1) Gdzie rozbijemy namiot? Pod drzewem (2) Gdzie znajduje się skarb? Pod domem.

Warto również pamiętać, że jeżeli kierujemy w czyimś kierunku pewne aluzje lub uwagi, to mówimy, że kierujemy je pod czyimś adresem, np. Po wygranej w wyborach burmistrz skierował ukłony pod adresem swojego konkurenta. W tym wypadku innej możliwości nie mamy.

niedziela, 6 września 2015

O pisaniu dat ponownie

Kiedy w 2013 roku na kolei zmieniał się rozkład jazdy pociągów, skorzystałem z okazji, pisząc artykuł o poprawnym oznaczaniu dat. Pisałem wtedy m.in. o tym, że kropek nie stawiamy, jeżeli miesiąc oznaczamy cyframi rzymskimi (przypomnij sobie artykuł). Dzisiaj po raz kolejny chciałbym kilka słów o pisaniu dat napomknąć.

Zastanawiamy się niekiedy, czy w zapisie pierwszych dziewięciu początkowych dni miesiąca postawić przed poszczególnymi dniami cyfrę zero, por. przykładowo 06.09.2015 czy 6.09.2015? Bardzo często spotykam się z zapisem daty, w którym całość poprzedza zero, niemniej warto się tego oduczyć. Lepiej jest napisać 6.09.2015. Poprzedzające zero ma rację bytu tylko w tekstach o charakterze oficjalnym, a stawiamy je zwykle wówczas, żeby uniemożliwić sfałszowanie daty poprzez dopisanie innej cyfry, por. 6.09.2015; 16.09.2015; 26.09.2015). W tekstach mniej oficjalnych zero jest zbyteczne. Warto natomiast pamiętać o zerze przed liczbami oznaczających miesiące (od stycznia do września włączanie), jeśli składają się one z cyfr arabskich (15.07.2007, nie: 15.7.2007).

Należy pamiętać, że lepiej wygląda tekst bez zera przed pojedynczą cyfrą dnia, jeśli miesiąc określamy za pomocą rzeczownika lub cyfry rzymskiej. Lepiej zatem napisać 3 października 2015 r. niż 03 października 2015 r., podobnie zresztą lepiej będzie, gdy napiszemy 3 X 2015 (pamiętaj, żeby nie stawiać kropek!) niż 03 X 2015.

środa, 2 września 2015

W stronę Poznania, czyli kilka uwag dotyczących jego mieszkańców


Poznańskie Stare Miasto z lotu ptaka. Foto: Wikipedia

Dzisiaj pragnę skierować Państwa uwagę w kierunku Poznania. Po części dlatego, że od października stanie się on miastem, w którym będę studiował, ale głównie jednak z powodu problemu, jaki może nastręczyć zagadnienie poprawnościowe dotyczące jego mieszkańców. Czy wiecie Państwo, jakim wyrazem określamy mieszkańców stolicy Wielkopolski? Poznaniakami, poznanianinami, a może jeszcze inaczej?

Przede wszystkim warto rozpocząć od formantów, za pomocą których tworzy się w polszczyźnie nazwy mieszkańców miast i wsi. Mamy trzy takie sufiksy. To mianowicie -anin (formant chyba najbardziej produktywny), -czyk i -ak wraz z ich żeńskimi odpowiednikami -anka, ­-ka i ­-czka. W zależności od danej miejscowości tworzymy nazwy poszczególnych mieszkańców za ich pomocą. Najczęściej w obiegu krąży tylko jedna forma (por. zielonogórzanin/zielonogórzanka, szczecinianin/szczecinianka), czasami dwie (por. wrocławianin/wrocławianka oraz wrocławiak, ale formy żeńskiej, tj. wrocławiaczka, się nie stosuje). Ciekawa rzecz dotyczy mieszkańców Poznania.

Oto bowiem, jeśli idzie o Poznań, to jest on na tyle dobrze skonstruowany, że można do niego przypisać wszystkie trzy sufiksy. W związku z tym mówimy na przykład, że mieszkaniec Poznania jest poznaniakiem, poznanianinem, a nawet poznańczykiem. Z wszystkich trzech pierwsza jest najpowszechniejsza.

Warto pamiętać, o tym, że formant -ak (podobnie jak jego żeński odpowiednik -aczka) uznawane jest niekiedy w polszczyźnie za potoczny, toteż lepiej użyć formy wrocławianin niż wrocławiak, ale już na przykład nader częsty w użyciu wyraz warszawiak niesie z sobą znaczenie dość neutralne i może być ono stawiane na równi z oboczną formą warszawianin. I podobnie rzecz ma się ze wskazanym wyżej poznaniakiem.

W wątpliwych wypadkach pomocą służą słowniki poprawnościowe i o tym też dobrze jest pamiętać. Szczególnie przydatne w tych sprawach będą Słownik nazw własnych oraz Słownik nazw miejscowości i mieszkańców.