sobota, 30 listopada 2013

Ja jestem suchy, my jesteśmy...?

Po tygodniowej przerwie związanej z awarią komputera wracam do rozwijania wszelkich językowych wątpliwości. Dziś na plan pierwszy wysuwam przymiotnik suchy, który okazuje się prosty tylko do pewnego stopnia.

Tym „stopniem” jest oczywiście liczba pojedyncza. Bez problemu wówczas bowiem tenże przymiotnik jest przez nas odmieniany: Ja jestem suchy, ty jesteś suchy, on jest suchy, ona jest sucha, ono jest suche. Jak jednak powiedzieć to samo w liczbie mnogiej?

Jak brzmi przymiotnik suchy w tej liczbie? Susi? Choć brzmi to dość nienaturalnie, to jednak jest w pełni poprawne. Stąd: my jesteśmy susi, wy jesteście susi, oni są susi, one są suche. To, że coś nie brzmi, jak już powiedziałem, naturalnie, jeszcze nie oznacza, że jest błędne.

Co ciekawe, stopniując dany przymiotnik, możemy powiedzieć, że coś jest bardziej (albo najbardziej) suche i to jest oczywiście bardzo dobrze powiedziane. Można jednak również stopniować ów przymiotnik, mówiąc: suchsze albo najsuchsze i ta forma też jest bez zarzutu. Mamy tutaj wariantywność, a więc dokonujemy wyboru i używamy tej formy, której chcemy.

sobota, 23 listopada 2013

„Kaszleć” czy „kasłać”?

Sezon listopadowy sprzyja jesiennym przeziębieniom. Nie ominęły one i mnie. Od rana męczę się z niegroźnym, jak się zdaje, kaszlem. Ów stan postanowiłem wykorzystać w celach językowych. Zastanawiam się, czy mówicie, że ktoś kaszle czy kasła, bo i z taką formą można się spotkać na określenie tej czynności. Która z tych form jest poprawna?

Jedna i druga, Drodzy Państwo. Można powiedzieć zarówno kaszleć (jest to czasownik z tzw. grupy koniugacyjnej -ę, -esz, więc zgodnie z nią powiemy: kaszlę, kaszlesz, kaszle, kaszlemy, kaszlecie, kaszlą), jak i kasłać. To również poprawna obok kaszlenia postać, która podlega koniugacji -am, -asz, zatem odmienia się tak jak na przykład czasownik czytać, a więc: kasłam, kasłasz, kasła, kasłamy, kasłacie, kasłają.

To, której z form użyjecie, jest Waszą decyzją, choć z moich obserwacji wynika, że częściej powiemy kaszleć. Tak czy owak, im rzadziej kaszlecie/kasłacie, tym lepiej. 

wtorek, 19 listopada 2013

Wieczora czy wieczoru?

Zdawałoby się, że wyraz wieczór z uwagi na swoją popularność nie powinien sprawiać kłopotów, a jednak myliłby się ten, kto tak twierdzi. Niejeden z nas się gubi z tym właśnie rzeczownikiem.

Z czym mamy problem największy? Z formą dopełniaczową, ponieważ przyjmuje ona dwie formy wieczora oraz wieczoru. Czy życzymy komuś miłego wieczoru czy miłego wieczora? Jeśli chodzi o porę dnia, można mówić i tak, i tak. Obie formy w tym wypadku są poprawne, ale jeśli chodzi nam o jakąś imprezę, np. wieczór kawalerski, powiedzieć należałoby wieczoru.

Problem z dopełniaczem to temat-rzeka. Napiszę o nim wkrótce znacznie więcej, bo uważam, że nie można tak tego zostawić i trzeba o tym powiedzieć nieco jeszcze. Dziś taki przedsmak z wieczorem w roli głównej.

PS Wszystkim życzę miłego wieczoru!

niedziela, 17 listopada 2013

SMS czy esemes? Dostałem SMS czy SMS-a, a może SMS’a?

Dzisiaj pochylamy się nad bardzo już popularnymi krótkimi wiadomościami, które ślemy do siebie z telefonów komórkowych, czyli pochylamy się nad SMS-em. Jest to zwrot, będący skrótem angielskiego wyrażenia Short Message Service.

W języku polskim ten skrót możemy zapisać dwojako – albo możemy użyć spolszczonych form: esemes, esmesa, esemesu itd., albo skrótowca SMS i wówczas, zgodnie z polską fleksją, możemy dopisywać odpowiednie końcówki. Co ważne, owe końcówki poprawnie zapisujemy wyłącznie za pomocą tzw. dywizu, czyli łącznika w postaci kreski („-”), np. SMS-a, SMS-u itd. Forma z apostrofem jest niepoprawna.

Jeśli chodzi o odmianę tego rzeczownika, często słyszy się, że ktoś wysyła SMS-a. Czy aby na pewno jest to poprawne? Należy pamiętać, że rzeczowniki rodzaju męskiego, będące rzeczownikami nieożywionymi na ogół w bierniku mają postać mianownika. SMS jest wszak rzeczownikiem nieożywionym, dlatego raczej w tym wypadku poprawna polszczyzna wymaga niejako od nas, byśmy używali form wysłać SMS lub wysłać esemes.

Podobną analogię stanowi rzeczownik blog, dlatego, Drodzy Czytelnicy, ja prowadzę blog, a Wy blog czytacie (nie: bloga). Konstrukcje wysłać SMS-a, czytam bloga są uznawane jako potoczne, więc w mowie oficjalnej tychże form należałoby unikać.

piątek, 15 listopada 2013

Ilość a liczba

Różnica pomiędzy liczbą a ilością w teorii jest prosta, w praktyce już niekoniecznie. Zasada mówi, że rzeczownika ilość powinniśmy użyć, kiedy myślimy o tym, co może być mierzone lub ważone, ale nie liczone. Liczba z kolei to pojęcie oznaczające wynik liczenia, czyli mówiąc najprościej, ilość stosujemy do rzeczowników niepoliczalnych (np. ilość wody), a do policzalnych liczbę (np. liczba pracowników).

Niedawno moją uwagę przykuł wagon pociągu, a właściwie człon tzw. elektrycznego zespołu trakcyjnego, na którym było napisane: Ilość miejsc siedzących: 188. Trochę to rażące, trzeba przyznać, wszak owe miejsca zostały policzone, czyż nie? O wiele lepiej brzmiałoby, gdyby napisano: Liczba miejsc siedzących: 188. Potwierdza to tylko rozmycie się semantycznego ujęcia wskazanych wyżej pojęć i traktowanie ich przez społeczeństwo w sposób synonimiczny, co nie do końca jest uzasadnione.

wtorek, 12 listopada 2013

Kurwa jako przecinek

Przeciętny Polak grzeszy dzisiaj brakiem wyczucia stylistycznego, dlatego coraz częściej można usłyszeć na ulicy o kurwach, chujach, pierdoleniach, zajebistości i innych takich. Nie ma chyba dla mnie bardziej irytujących zwrotów językowych.

Mówię tu oczywiście o takich przypadkach wulgaryzmów, które wplatane są między wyrazy w zdaniach lub jako pauzy, przecinki, np. No i kurwa spotkałem się z nią i kurwa ona mi mówi, że kurwa nie ma tych notatek. Zdzierżyć się tego po prostu nie da. Jest mi też wówczas przykro, ponieważ zawsze to świadczy o tym, że człowiek, który posługuje się taką polszczyzną, z inteligencją ma niewiele wspólnego, a z tego rodzaju zachowaniem językowym można się spotkać zarówno u osób młodych, jak i starych oraz zarówno u osób wykształconych, jak i tych niewykształconych.

Na przekleństwa będące wyrazem naszej ekspresji jestem jeszcze w stanie przymknąć oko. Może też dlatego, że i ja nie jestem pod tym względem święty, choć wszystkim swoim rozmówcom udzielam pozwolenia, by policzkowali mnie po każdej kurwie i innych wulgaryzmach wypowiedzianych z moich ust. Nikt jeszcze jakoś na wykorzystanie tej okazji się nie pokusił, więc może nie jest tak źle z moim wyczuciem stylistycznym.

Na koniec przypomniała mi się dość zabawna anegdota autorstwa prof. Miodka odnośnie do przekleństw:

Jak nieraz jadę tramwajem i słyszę grupkę gimnazjalistów mówiących nieustannie „ja pierdolę, kurwa”, to marzy mi się wstać i dać im porządną nauczkę. Kiedyś nie wytrzymałem i powiedziałem „panowie jeszcze jedna kurwa i nie ręczę za siebie”.

Źródło: newsweek.pl

Niech będzie ona taką przestrogą, by baczniej uważać na to, co i jak mówimy w miejscach publicznych.

niedziela, 10 listopada 2013

Ostrożnie z „dokładnie”!

Piszę dziś, by przestrzec Was, użytkownicy języka polskiego, przed nad wyraz częstym stosowaniem zwrotu dokładnie. Okazuje się, że lepiej zaniechać jego używania. Dlaczego?

Już nie po raz pierwszy spotkałem się z opinią językoznawczą, iż wszechobecność tego słowa jest bardzo irytująca. Wplatamy ów zwrot właściwie wszędzie, gdzie tylko jest to możliwe. Bardzo dużo osób powie dokładnie, kiedy na przykład przyznaje komuś rację w tym, o czym mówi. Przykłady:

(1)
- Nie powinien tak jej mówić.
- Dokładnie!

(2)
- Czyżbyś nie chciała mu o tym powiedzieć?
- Dokładnie!

(3)
- Czy dobrze rozwiązałem zadanie?
- Dokładnie tak!

Skąd właściwie przyszło do nas dokładnie? Jest to nic innego jak kalka z angielskiego exactly bądź exactly yes. Nie myśląc dużo, przetłumaczyliśmy sobie te zwroty jako dokładnie, dokładnie tak i beznamiętnie rzucamy nimi na prawo i lewo. A przecież dokładnie u nas wskazuje raczej na staranność, precyzyjność, skrupulatność. O wiele lepiej będzie, gdy zamiast dokładnie użyjemy takich zwrotów, jak na przykład: tak!; oczywiście!; właśnie!; właśnie tak!; zgoda!; masz rację!; otóż to!; naturalnie!; owszem! Zupełnie inaczej prezentuje się styl naszej wypowiedzi:

(1)
- Nie powinien tak jej mówić.
- Otóż to!

(2)
- Czyżbyś nie chciała mu o tym powiedzieć?
- Właśnie!

(3)
- Czy dobrze rozwiązałem zadanie?
- Tak!

sobota, 9 listopada 2013

„Nara” czy „na ra”?

Dziś zajmuję się bardzo potocznym zwrotem, którego na dobrą sprawę używać nie polecam, lecz nie ma co do tego wątpliwości, że on istnieje i że jest dość często (zbyt często) stosowany. Chodzi o słowo, będące skróconą formą używanego na pożegnanie na razie.

W wersji skróconej urywamy w drugim członie –zie i mówimy nara. I zwykle z taką formą spotykamy się w tekście pisanym. Jednak czy do końca jest ona poprawna? Słowniki nie rejestrują tego wyrażenia, więc koniec końców można by formę nara uznać, ale jednak my wiemy przecież, że owo wyrażenie jest skrótem od zwrotu na razie, które piszemy, jak widać, oddzielnie. W związku z tym, choć samemu przez dłuższy czas nie raziła mnie pisownia łączna, z językowego punktu widzenia byłbym raczej za pisownią oddzielną (na ra).

Jeśli zdarzy mi się jeszcze raz po raz użyć tej konstrukcji, zastosuję pisownię oddzielną i wszystkim Wam radzę stosować tę formę w takiej postaci, choć ogólnie nie polecam jej używać w ogóle. Jeśli już, to niech to będzie w bardzo towarzyskich kontaktach, a w języku pisanym wyłącznie na różnego rodzaju komunikatorach internetowych z bardzo bliskimi znajomymi.  

środa, 6 listopada 2013

Uwaga stylistyczna dotycząca konstrukcji „JAK coś, TO coś”

Wiele osób nadużywa zaimka jak, zastępując nim spójnik gdy. Przykład? Jak będzie ciepło, wybierzemy się na przejażdżkę rowerową. Czasem jeszcze możemy posiłkować się zaimkiem to, np. Jak się uspokoisz, to pójdziemy na spacer. I mnie się zdarza używać takich form, ale przyznaję, że są one jednak dalekie od normy literackiej.

Konstrukcje typu JAK coś, TO coś używane są raczej w języku potocznym. Oczywiście jeśli używamy ich raz po raz, tragedii nie ma, ale co zrobić, gdy ktoś stosuje wyłącznie powyższą formę? Nie najlepiej świadczy to o mówcy. Właściwie można powiedzieć, że taki użytkownik języka od dawien dawna nie widział żadnej książki, a na pewno jej nie czytał.

W języku oficjalnym powinniśmy zdecydowanie częściej używać zaimków jeśli, jeżeli, kiedy lub gdy. Przykłady: (1) Gdy będzie ciepło, wybierzemy się na przejażdżkę rowerową. (2) Jeśli się uspokoisz, pójdziemy na spacer. (3) Jeżeli zdrowie pozwoli, pójdę z tobą jutro na ten bal. (4) Kiedy wstanie słońce, pójdę pobiegać. Zdania jakoś radykalnie się nie zmieniły, ale trzeba zauważyć, że są o wiele lepiej skonstruowane pod względem stylistycznym, dlatego też namawiam do budowania tego typu zdań.