wtorek, 29 marca 2016

„Na zdrowie” tym, którzy kichają – językowa grzeczność czy faux pas?


Zwyczaj mówienia na zdrowie, gdy ktoś kicha, ma wieloletnią tradycję. Zapoczątkowano ją bowiem w średniowieczu przez papieża Grzegorza Wielkiego. Myślano wtenczas, że przy kichaniu pozbywamy się przyczyn choroby (jak wiemy, nie jest to takie proste). Stąd mówiono właśnie na zdrowie, bo przecież kichanie miało na zdrowie wychodzić.

Nie jest jednak prawdą, że należy niezwłocznie mówić osobie kichającej to właśnie wyrażenie. Współczesne poradniki savoir-vivre’u nakazują wręcz przemilczenie tego typu zachowań. Wynika to bowiem z faktu, że nie należy zwracać uwagi na sam fakt kichania. Osoba, która kicha, nie mówi zatem nawet przepraszam (chyba, że była w trakcie mówienia; wskazane jest, by na czas kichnięcia oddaliła się możliwie jak najdalej od osób, z którymi przebywa, ale wiemy, że nie zawsze jest to możliwe), natomiast osoby przebywające koło niej, nic wtedy nie mówią. Na zdrowie bowiem w tym wypadku to nie tyle uprzejmość (mimo – rzecz jasna – jak najserdeczniejszych intencji), ile naduprzejmość, która wynika z nieznajomości zasad savoir-vivre’u.