Po
tygodniowej przerwie związanej z awarią komputera wracam do rozwijania
wszelkich językowych wątpliwości. Dziś na plan pierwszy wysuwam przymiotnik suchy, który okazuje się prosty tylko do
pewnego stopnia.
Tym „stopniem”
jest oczywiście liczba pojedyncza. Bez problemu wówczas bowiem tenże przymiotnik jest
przez nas odmieniany: Ja jestem suchy, ty
jesteś suchy, on jest suchy, ona jest sucha, ono jest suche. Jak jednak
powiedzieć to samo w liczbie mnogiej?
Jak brzmi
przymiotnik suchy w tej liczbie? Susi? Choć brzmi to dość nienaturalnie,
to jednak jest w pełni poprawne. Stąd: my
jesteśmy susi, wy jesteście susi, oni są susi, one są suche. To, że coś nie
brzmi, jak już powiedziałem, naturalnie, jeszcze nie oznacza, że jest błędne.
Co ciekawe,
stopniując dany przymiotnik, możemy powiedzieć, że coś jest bardziej (albo najbardziej) suche i to jest oczywiście bardzo
dobrze powiedziane. Można jednak również stopniować ów przymiotnik, mówiąc: suchsze albo najsuchsze i ta forma też jest bez zarzutu. Mamy tutaj
wariantywność, a więc dokonujemy wyboru i używamy tej formy, której chcemy.