Choć dziś
żaden Jan imienin nie ma, między innymi jemu poświęcam dzisiejszy wpis. Skupię się, co jasno
sugerować może już sam temat, na Jasiach, będących bohaterami popularnych
kawałów. I dla przykładu zaczniemy żartem. Proszę przeczytać poniższy tekst (konia z rzędem temu,
kto spostrzeże błąd):
Pani na lekcji języka polskiego prosi dzieci o wymienienie cech
charakteru Maćka z Bogdańca.
Do odpowiedzi zgłasza się Jasiu:
– Honor.
– Ależ Jasiu – dziwi się Pani – czy „honor” to cecha?
– Nie, samo „h”.
Źródło tutaj.
Zwrócić należy na drugie zdanie tego dowcipu: Do odpowiedzi zgłasza się Jasiu. Jaś
użyty został tutaj w formie wołacza, a przecież poprawnie będzie, jeśli użyto by mianownika, czyli: Do odpowiedzi zgłasza się JAŚ albo JASIO. Tak samo w zdaniu: Przychodzi Jasiu do lekarza wołacza być
nie powinno (bo przychodzi kto? co? Jasio).
Skąd to się wzięło? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że
problem ten nie dotyczy Janów wyłącznie. Często usłyszeć można także inne
imiona w wołaczu, podczas gdy poprawnie zbudowane są tylko te z mianownikami, np. (1) Wczoraj Krzysiu zostawił ci zeszyt (zamiast:
Wczoraj Krzyś zostawił ci zeszyt),
(2) To jest Stasiu (zamiast: To jest Staś). A przecież gdybyśmy mieli
Jana, Krzysztofa i Stanisława (nie: Jasia, Krzysia i Stasia) nikt nie zdecydowałby się na wołacz, prawda? Nikt nie zbudowałby zdań w taki
oto sposób: (1) Przychodzi JANIE do
lekarza, (2) Wczoraj KRZYSZTOFIE zostawił ci zeszyt, (3) To jest
STANISŁAWIE. Sprawa tak oczywista, że nawet nie piszę zdań skonstruowanych w sposób poprawny.
Istnieje również zjawisko odwrotne, tzn. często błędnie
używa się imion w formie mianownika wówczas, kiedy niezbędny jest wołacz.
Przykłady: (1) Maciek, podaj talerz! (2)
Anka, zjedz obiad! (3) Marcin, odrób lekcje. Tymczasem w tym
wypadku formy wzorcowe to kolejno: (1) Maćku,
podaj talerz! (2) Aniu, zjedz obiad! (3)
Marcinie, odrób lekcje.