Nie wiem, czy to jakaś moda, ale
ostatnio w moim towarzystwie nie brakuje osób, które nie jedzą mięsa. Innymi
słowy – nie brakuje w moim towarzystwie wegetarian (a może wegetarianów
lub wegetrianinów?). Jak widać, ów wyraz może sprawiać
problemy natury gramatycznej, dlatego postanowiłem temu zaradzić, pisząc o tym
na Językowych rozważaniach.
Rzeczownik wegetarianin
odmienia się podobnie jak nazwy mieszkańców zakończonych końcówką -anin
(zob. Małopolonanin, zielonogórzanin itd.). Mówimy, że nie ma wegetarianina,
przyglądamy się wegetarianinowi, widzi się wegetarianina,
można iść gdzieś z wegetarianinem czy wreszcie można mówić o wegetarianinie.
Gdy zaś wegetarian
jest więcej, mówimy, że nie ma albo wegetarian właśnie albo wegetarianów
(obie postacie są dopuszczalne), przyglądamy się wegetarianom,
widzi się (znów) wegetarian bądź wegetarianów,
idzie się gdzieś z wegetarianami, mówi się o wegetarianach.
Formy żeńskie są już mniej
kłopotliwe. Jest wegetarianka albo są wegetarianki.
Ich odmiana – jak mówię – nie stanowi większych problemów.