Wprawdzie do wiosny jeszcze daleko
(i dobrze, bo moja praca magisterska, którą na wiosnę planuję zakończyć, jest
jeszcze w proszku), ale nic nie stoi na przeszkodzie, by napisać o tym, co na
przełomie marca i kwietnia zacznie się dziać z większością roślin, zwłaszcza że
rzecz, o której będę mówić, stała się przedmiotem mojego własnego dylematu językowego.
Mowa o czasowniku kwitnąć. Jak on się odmienia?
Czasowniki z przyrostkiem -ną- mogą
odmieniać się trojako. Albo z zachowaniem owej cząstki (zob. ciągnął, kopnął),
albo bez niej (por. pękł, zdechł), albo wreszcie dopuszcza się
oba te sposoby, choć nie ma precyzyjnych reguł, które określałyby, w jaki
sposób dany czasownik się zachowa. Kilka prawidłowości wymienia prof. Bańko w
PWN-owskiej poradni – wystarczy odszukać.
Gdy zaś idzie o czasownik kwitnąć
– jest to właśnie jeden z tych wyrazów, przy koniugacji którego dopuszcza się
obie formy. Poprawne są więc formy typu kwitłem, kwitłeś, kwitł
itd. oraz formy kwitnąłem, kwitnąłeś, kwitnął itd.,
aczkolwiek w czasie teraźniejszym – i to trzeba zakodować – mówimy wyłącznie kwitnę,
kwitniesz, kwitnie itd. (z drugiej strony: jak
inaczej to powiedzieć?).