Dziś,
zaliczywszy egzamin z teorii językoznawczych, otrzymałem ostatnią ocenę w ciągu pięcioletnich
studiów polonistycznych (pomijam – rzecz jasna – obronę, która nieubłaganie się
zbliża). Ta ostatnia ocena skłoniła mnie do pewnej refleksji, mianowicie do
tego, że mógłbym poświęcić Językowe rozważania systemowi USOS. System jakże dobrze
znany wielu studentom (zob. Nie śpię, bo odświeżam USOS-a). Niewiele myśląc,
tak też czynię.
Legendarny
USOS to nic innego jak Uczelniany System Obsługi Studiów. To taki elektroniczny
indeks. Słyszałem o nim już chyba nawet przed studiami, ale spotkałem się z nim
sam na sam dopiero na I roku studiów magisterskich, czyli na IV roku studiów w
ogóle. Na Uniwersytecie Zielonogórskim, gdzie odbyłem studia licencjackie,
wciąż bowiem obowiązywały (i obowiązują) tradycyjne indeksy książkowe, które
zresztą darzę ogromnym sentymentem.
Ze słowotwórczego
punktu widzenia USOS jest skrótowcem. Zastanawiając się więc nad jego odmianą,
należy odwołać się do zasad fleksji tychże właśnie, nad którymi pochylę się niebawem
szerzej. Tu wystarczy wspomnieć, że jeśli dany skrótowiec – tak jak USOS –
kończy się spółgłoską, to odmienia się on (o ile się odmienia, bo wcale nie musi,
jak ma to miejsce w wypadku ZSRR) według wzoru rzeczownikowego męskiego nieżywotnego.
USOS
jest tym skrótowcem, który może się odmieniać (najczęściej tak się dzieje w języku
mówionym), ale nie musi (w piśmie raczej jest to wyraz nieodmienny). Mówimy zatem na przykład, że odświeżamy USOS-a (albo [system] USOS), że ocena jest już w USOS-ie (albo w [systemie] USOS) itd.
Przypisujemy innymi słowy odpowiednie końcówki (-a, -owi, Ø, -em, -sie), pamiętając bezwzględnie o dywizie.