Gdy koresponduję mejlowo chociażby z czytelnikami,
mam zwyczaj podpisywać się inicjałami (o ile nie robię tego po raz pierwszy,
wówczas podpisuję się pełnym imieniem i nazwiskiem). Ostatnio, przeglądając
listy, które raz po raz od Państwa otrzymuję, zauważyłem, że nie jestem w tym
konsekwentny. Raz bowiem podpisuję się jako K.K., innym razem jako KK.
Postanowiłem więc zagłębić się w temat i poświęcić temu kolejne rozważania.
Jakie są wnioski?
Okazało się, że powyższe zapisy to niejedyne
możliwości zapisywania inicjałów. Równie często spotkać się można z użyciem
kropek i spacji (K. K.), a nawet małych liter (kk). Co ciekawe,
językoznawcy nie piętnują żadnego z tych zapisów. Adam Wolański argumentuje to
w ten sposób, że należy uszanować inicjał jako indywidualny (a więc na swój
sposób jednostkowy) sposób podpisywania się. Z tego powodu, jeśli
np. ktoś o imieniu Stanisław chciałby w inicjale użyć dwóch pierwszych
liter (St.), ma do tego prawo, podobnie jak Stanisław, który
preferuje wyłącznie pierwszą literę (S.). Wśród innych przykładów podaje
również m.in. Wł. jako inicjał od Władysława oraz TS jako
inicjał od Thomasa Stearnsa Eliota – znanego
amerykańsko-brytyjskiego poety żyjącego na przełomie XIX i XX wieku.
Argumentacja A. Wolańskiego – muszę przyznać – wydaje
mi się dość sensownie umotywowana, dlatego i ja na łamach Językowych
rozważań apeluję o tolerancję różnych inicjałów, np.:
K. K.
K.K.
KK
kk
Sam natomiast – o czym pisałem na początku tego
artykułu – preferuję formę drugą i trzecią, ze wskazaniem na drugą.