Prof. Jan Miodek znany jest z tego, że nie lubi używać
wyrażenia wielka litera w odniesieniu do ortografii (przeczytaj tutaj). Uzasadnienie profesora jest, nie będę ukrywał, logiczne. Jak
sądzę, znalazłoby się więc niemało lingwistów podzielających tę opinię. Ja jednak –
przy całej mojej sympatii oraz szacunku dla profesora i jego dorobku – w tym jednym
względzie stoję w opozycji, tj. po stronie tych językoznawców, którzy dokonują w zapisie podziału na wielką (nie: dużą) i małą literę.
Moim zdaniem to rozróżnienie jest potrzebne. Dobrze dowodzi
tego przedstawiony niżej obrazek, na który dawno temu zwróciłem uwagę na jednym
z forów adresowanych do nauczycieli (tutaj źródło). Ponadto warto zauważyć, że
również w przepisach ortograficznych znajdziemy zasady pisania wielką (a
nie dużą) literą.
Należy jednak wyraźnie zaznaczyć, że tak naprawdę
sformułowanie duża litera nie jest błędem. W tym sporze bowiem zwycięzcy nie ma. Można zatem mówić zarówno o wielkiej, jak i dużej
literze. To kwestia wyłącznie własnych upodobań, choć ja zalecałbym jednak
mówienie o wielkiej i małej literze. Przede wszystkim jednak
zalecam konsekwencję w użyciu. Jeśli zatem decydujemy się już stosować
wyrażenie duża litera, bądźmy w tym niezmienni.